Oto po krótkiej chwili, niczym mrugnięcie kota - powróciłam do rękodzilennego potworzenia i chciałabym dziś zaprezentować Wam moją jesienną barwną paletę, która nastraja mnie optymistycznie i budzi radosny uśmiech na przekór szaroburej chłodnej aurze. Stanowi idealny jesienny bukiet dla kreatywnego frywolitkowania na uczczenie mojego pierwszego frywolnego roku, który nauczył mnie podstaw i odkrył bogactwo form, technicznych niuansów i zastosowań.
Jesienny bukiet. |
Dziś tici wspominkowo :)
Pierwszy rok frywolitkowania minął mi szalenie szybko i zaplątanie. I jestem z niego wielce rada gdyż nauczyłam się wielu rzeczy i wiele cudowności zadziało w życiu, co skłania do jasnego i pozytywnego spojrzenia w przyszłość. Mimo wszystko i Przede wszystkim!
Wykonałam kilka biżuteryjnych akcentów, najbardziej podobają mi się zielone sowie oczy. Odkryłam cudowną możliwość tworzenia kolczykowych wariacji w odcieniach idealnie pasujących do stroju "na dziś" co sprawiło mi nie raz nie małą radochę, kiedy okazywało się, że mogę dopasować każde zestawienie kolorystyczne, a jak mam parę w innym niż wytypowana garderoba - to jaki problem zrobić odpowiednie ?! Żaden :D Oczywiście Polecam się !
Wykonałam kilka biżuteryjnych akcentów, najbardziej podobają mi się zielone sowie oczy. Odkryłam cudowną możliwość tworzenia kolczykowych wariacji w odcieniach idealnie pasujących do stroju "na dziś" co sprawiło mi nie raz nie małą radochę, kiedy okazywało się, że mogę dopasować każde zestawienie kolorystyczne, a jak mam parę w innym niż wytypowana garderoba - to jaki problem zrobić odpowiednie ?! Żaden :D Oczywiście Polecam się !
Udało mi się uczynić kilka serwetkowych wzorów. Nie wszystkimi jeszcze pochwaliłam w moim blogowym Atelier. Wakacyjne dzieło na motywach wzoru J.Stawasza właśnie suszy się po tym jak ostatni supełek zgrabnie zawiązał, a nożyczki zaakcentowały cieńcie i gotowe czeka na finalny szlif. Mam nadzieję, że na dniach zmobilizuję się tym jesiennym postem i zaprezentuję Wam ukończone maleństwo wraz z uchowanymi w tajnych folderach zdjęciami z czasów powstawania. Początkowo chciałam prezentować je na bieżąco wraz z każdym znaczniejszym posunięciem w pracach ale pojawiały inne tematy i inne frywolne potworki realizowane wespół.
Nauczona tym doświadczeniem postanowiłam przy kolejnych większych projektach przykładnie relacjonować postępy z Tat-a-long na wzór doświadczonych tattingistek :]
Jestem dumna z siebie, że trud podjęty w naukę techniki haftu frytowlitkowego nie wpadł w czarną dziurę przytłoczony pasyjnymi zależnościami, z którymi postanowiłam zmierzyć się tej jesieni i podjąć mniema zwycięską walkę nad własnymi słabościami w realizowaniu marzeń i planów. Będzie mi bardzo miło jeśli będziecie mi towarzyszyć.
Wraz z tym kreatywnym frywolnym rokiem udało mi się powołać dwie blogowe strony. Frywolną i Literacko-poetycko-prozaiczną. Jedna twórcza aktywność w pozytywny sposób przyciągnęła kolejne i przypomniała mi dlaczego warto jest uczyć nowych rzeczy i przypominać sobie o tych, które kiedyś były ważne. Oczywiście blogowo jestem w szalonych powijakach ale nie martwi mnie brak blogosferowego fame`u. Drepczę sobie w swoim tempię i wiem już, że osobiście nie potrafię jednocześnie blogować, meandrować internetowo, promocyjnie, inspiracyjnie i jednocześnie wyrabiać szalone, spektakularnie kreatywne postępy w rękodzieł-dłubaniu.
Jestem Slow Rękodzielnikiem ;)
I przede wszystkim jestem szczęśliwa, że mogę pisać o tym co tworzę i mogę się z Wami tym podzielić. Świadomość, że nie robię tego tylko do pudełka, tak jak przestałam pisać do szuflady jest niczym aromatyczny balsam dla mej duszy, która chciałaby być ważna i doceniona. Trudna jest sztuka przyjmowania komplementów i oznak uznania, tak jak nie łatwa jest droga do rzeczy wielkich, większych od ziarenka maku, a które są dla nas istotne, i dzieł skończonych, które mogą wyczekiwać na uznanie z godnością gdyż są wartościowe nie tylko dla Nas i nie zawstydzą kiczowatością i niedokładnym wykonaniem.
Czego sobie i Wam życzę :)